Dostać mandat w Singapurze

Dostać mandat w Singapurze – główne zdjęcie

Przenieśmy się dziś do miasta egzotycznego, a jednocześnie pachnącego nowością i zachwycającego wysokością swoich wieżowców. Singapur, bo o nim mowa, jest połączeniem tradycji z nowoczesnością.

Są takie miasta, o których mówi się, że jedną nogą tkwią w przeszłości, a drugą w przyszłości. W przypadku Singapuru w tym, co było, tkwi tylko czubkiem pięty, bo zdecydowaną większością metaforycznego ciała jest zanurzony w „dziś”. Dobitnie potwierdza to nowoczesna zabudowa miasta, jego lśniące w słońcu wieżowce powstałe ze szkła i stali, a także surowe egzekwowanie przepisów.

Europejscy turyści bardzo chwalą podróże do Singapuru. Podobają im się przepiękne plaże i majestat oceanu, cenią również ogromne zróżnicowanie rozrywek, w tym możliwość udziału w nocnym safari bądź wizyty w lunaparku. Dużym atutem są także ceny – sporo atrakcji jest o wiele tańszych niż w Europie. Stosunkowo niedrogo zapłacimy za przejazd taksówką z jednego końca miasta na drugi, podczas gdy wyniósłby nas o wiele więcej np. w Berlinie.

Czysto jak w reklamie

Singapur słynie z czystości swoich ulic. Dbanie o porządek jest przestrzegane bardzo rygorystycznie, a ci, którzy się zapomną, zapłacą za to dosłownie i w przenośni – za śmiecenie grozi mandat. Z drugiej strony, dzięki surowym przepisom możemy przekonać się, że w Singapurze naprawdę można jeść z podłogi, a raczej z ulicy. To samo tyczy się picia wody prosto z kranu.

Czystość i porządek rzuca się w oczy zwłaszcza na głównej ulicy miasta, pełnej ekskluzywnych sklepów i butików. Tu przy okazji warto powiedzieć, że zatrzymanie się przed witryną jakiegoś sklepu poskutkuje rychłym pojawieniem się szeroko uśmiechniętego sprzedawcy, który zacznie zapraszać nas do środka. Być może nawet czymś nas poczęstuje, co mało asertywnym turystom odbierze resztki śmiałości, by odmówić i umknąć.

Atrakcje Singapuru

Będąc w Singapurze, nie można nie skorzystać z okazji poznania świątyni o wdzięcznej nazwie Sri Mariamman. Jak przystało na świątynię hinduistyczną, przed wejściem zdejmujemy obuwie. Bogate zdobienia mogą niektórym wydawać się zbyt obfite, a wręcz kiczowate, jednak nie sposób odmówić im uroku. Oglądana z lotu ptaka, przypomina nieco wielki lukrowany tort.

Po opuszczeniu murów świątyni można przewędrować przez nowoczesne Financial Center i zawitać do zatoczki Marina Bay. Znajdziemy tu niesamowity budynek zaprojektowany w kształcie wzorowanym na orchidei – Art & Science Museum. Jest otoczony wodą, w której unoszą się różowe nenufary. Całość stanowi przepiękne połączenie natury i na wskroś nowoczesnej architektury.

Słabość do rekordów

Singapur jest miastem, w którym znajdziemy kilka budowlanych rekordów. Dostojnie kręci się w nim największe na świecie koło widokowe – Singapore Flyer. Jedno okrążenie giganta trwa ok. 30 minut, a bilet wstępu kosztuje 29,5$. Drogo, ale oglądane pejzaże są tego warte. Możemy podziwiać tor Formuły 1 oraz widoki rodem z filmu „Avatar” – ogrody „Gardens by the Bay” z katedrą kwiatów „The Flower Dome”. Prócz symboli miasta, czyli orchidei, rosną tam baobaby, palmy i drzewka oliwne.

Gdzie jeszcze znajdziemy coś „naj”? Na 55. piętrze hotelu Marina Bay Sands, gdzie znajduje się najwyżej na świecie położony otwarty basen. Sam budynek robi olbrzymie wrażenie swoją oryginalną konstrukcją, ale dodatkową atrakcję stanowi znajdujący się na jego dachu ogromny statek. Hotel posiada 2,560 pokojów, a doba pobytu kosztuje w nim £350.

Ponoć wystarczy weekend, by poznać wszystkie atrakcje Singapuru. Absolutnie się z tym nie zgadzamy, ponieważ to miasto niczym matrioszka posiada wiele warstw, a każda zasługuje na uwagę. Warto poświęcić więcej czasu, zapoznać się ze słodkim smakiem Singapur Slinga, zjeść pożywny posiłek w dzielnicy Little India i zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie na tleposągu Merlion, mitycznej bestii z głową lwa i ciałem ryby. A to ledwie ułamek atrakcji, które czekają na gości w Singapurze.

Dostać mandat w Singapurze – zdjęcie 1
Dostać mandat w Singapurze – zdjęcie 2
Dostać mandat w Singapurze – zdjęcie 3
Dostać mandat w Singapurze – zdjęcie 4
Ken.G
Ken.G

Z zawodu pisak, z zamiłowania kociara. Kiedyś zobaczy co jest za Uralem - dobrnie aż do Władywostoku. A póki co, kiedy może, cieszy się słońcem krajów południowej Europy. I też jest fajnie ;)

Czytaj także